środa, 24 sierpnia 2016

6.Obiecanki cacanki.

Wspominałam już o psie i to jego użyję by pokazać jak stopniowo wszystko znów zaczęło iść w złym kierunku po incydencie z programista. Otóż pamiętacie pewnie umowę, o której mówiłam czyli mama wychodzi rano i wieczorem ja w ciągu dnia. W końcu przestała dotrzymywać tej obietnicy i już tylko ja wychodziłam z psem na dwór. I to o wiele częściej, przez co właściwie co 5 minut po wyjściu na dwór mama wołała mnie, żebym wyszła z psem. A jeśli tego nie robiłam dostawałam kare, albo w zamian nie mogłam czegoś robić, dostać i tak dalej. Następną rzeczą, która się zmieniła mimo obiecywania mi, że tak nie będzie były moje obowiązki. Miałam wtedy 10 lat i obowiązki w domu były podzielone do moich należało zajmowanie się psem i wynoszenie śmieci. Ale przez to, że mama tak chciała zmieniło się to i musiałam robić coraz więcej rzeczy, na przykład zmywać sprzątać w domu pod nieobecność rodziców. Ale to nie były zwykłe obowiązki dorastającej nastolatki, to było spychanie na mnie jej obowiązków by miała więcej czasu. Wiec gdy rodzice wychodząc do pracy zostawili brudne kubki talerze albo nie pościelone łóżko ja musiałam to ogarnąć, poodkurzać, zetrzeć kurze, umyć podłogę, zrobić zakupy i tak dalej. Więc miałam coraz mniej czasu dla siebie. A za każdym razem gdy prosiłam bym mogła na przykład czegoś nie robić słyszałam "nie". A jeśli po prostu tego nie zrobiłam dostawałam kare. Wydawało mi się to bardzo nie fair tym bardziej, że mama wracając z pracy nic nie miała już do robienia więc co by jej szkodziło np. pozmywać za mnie, żebym mogła wyjść na dwór. Tylko tata mimo, że pracował dłużej niż ona czasem mówił, że mimo tego co powiedział przy kupnie psa, wyjdzie z nim na dwór wieczorem więc mogę iść do koleżanki na noc lub coś podobnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz