środa, 24 sierpnia 2016

10. Inny mężczyzna.

Rodzice kłócili się w kółko. Już do tego przywykłam. Przywykłam też do ciągłych rozmów o alkoholu. Miałam już 16 lat. Były wzloty i upadki w małżeństwie moich rodziców. Akceptowałam to tak jak było z przyzwyczajenia. W domu panowała okropna atmosfera. W końcu, rodzice przestali spać w jednym pokoju, z inicjatywy mojej mamy. Tata, zaczął czasem pić więcej, więc słowa matki i to co widziałam coraz bardziej uderzało mi do głowy. W końcu mama płacząc oznajmiła mi, że rozstanie się z tatą bo dłużej tak nie może, ten cały jej płacz zadziałał jak potwierdzenie jej słów i upewnienie mnie w myśleniu, że jest naprawdę źle. Zaakceptowałam więc wyjście jakim był rozwód. Mama poprosiła mnie o coś dziwnego pewnego dnia, mianowicie o założenie jej facebooka. Było to dziwne przez wzgląd na to, że ona nawet nie wiedziała za bardzo co to facebook no i nie potrafiła nic zrobić na komputerze, ale cóż. Zrobiłam jej facebooka. Wiedziałam więc jakiego hasła używa. Pozapraszałam jej znajomych z pracy pokazałam i wytłumaczyła co jak się robi. Po jakimś czasie kiedy temat rozwodu dalej był aktualny a tata spał na kanapie w salonie stało się coś dziwnego, co bardzo mnie zabolało, zdziwiło, przeraziło... Mianowicie poszłam do mamy o coś ją zapytać siedziała w łózku z laptopem na kolanach i gdy spojrzałam na ekran szybko wyłączyła czat z pewnym mężczyzną i była bardzo zakłopotana. Zdążyłam zauważyć imię i nazwisko. Parę dni po tym upewniłam się, że nie ma jej w tym momencie na messengerze i... weszłam na jej konto. To co zobaczyłam, sprawiło, że miałam mieszane uczucia wobec wszystkiego. Cóż krótko mówiąc, romansowała z kolesiem, którego znała, jak wynikało z rozmowy, ze szkoły. Nic z tym nie zrobiłam, wszystko jakoś toczyło się dalej, kiedy przychodziłam do niej wieczorami po czasie zauważyłam, że nie pisze już z tym kolesiem. Po tym mama zaczęła dziwnym trafem każdego weekendu wyjeżdżać na "szkolenia z pracy" gdzie wcześniej szkolenie zdażało jej się raz na miesiąc jak nie dwa. Minął może miesiąc i pewnego dnia oznajmiła mi, że ma partnera. Rodzice jeszcze nie byli po rozwodzie, a pomysł rozwodu był tylko właściwie pomysłem. Rozpłakałam się. Uspokajała mnie, że to nic złego, że po prostu chce być szczęśliwa, a z nim jest. Wszystko zaczęło do mnie docierać... powoli.

9. Alkoholik.

Zapytałam mamę, dlaczego tak dużo pracuje, a nie zajmie się Dawidkiem (tak nazywa się mój brat). I powiedziała mi coś co...hmm... na tamten czas przyjęłam bez kwestionowania tego. Otóż powiedziała mi, że mamy coraz mniej pieniędzy bo mój tata pije alkohol i wydaje na niego dużo pieniędzy. Uwierzyłam... i teraz proszę, nie mówcie i nie myślcie, że byłam głupia, wiem to. Ale spójrzcie na to z tej strony. Mama mówi, że tata pije alkohol, a tata wraca z pracy z puszką. Dziecko myśli "Och czyli to prawda ok...". A innego dnia dziecko idzie z tatą do sklepu tata kupuje parę rzeczy na kolacje i piwo, a gdy dziecko prosi o to by tata kupił coś słodkiego ten odpowiada, że w domu są ciastka a on nie ma pieniędzy. Kolejna myśl w umyśle dziecka "to dlaczego nie możesz nie kupić piwa i kupić mi coś słodkiego?". Cóż nie tłumacząc się już więcej. dodam tylko, że teraz rozumiem swój błąd... ale o tym innym razem. Zrozumiałam więc, że tata ma problem z alkoholem i to coś bardzo złego. Choćby z tego względu, że było to powodem kłótni rodziców.

8. Braciszek...

Czas płynął dalej. I w końcu mając 11 lat zostałam siostrą :). Myślałam, że teraz wszystko będzie dobrze. Mam mamę, tatę, brata. Byłam prze szczęśliwa. Często zostawałam z nim sama kiedy mama będąc na urlopie macierzyńskim wychodziła do sklepu czy coś takiego. To w moich ramionach zasypiał po godzinach płakania, kiedy ani mama, ani tata nie wiedzieli, o co chodzi, dlaczego płacze. Oni byli zdenerwowani, a ja spokojna, dzieci to wyczuwają. Byłam dumna z siebie. czytałam mu bajki na dobranoc mimo, że był zbyt mały by coś zrozumieć to uparcie do niego mówiłam, pokazywałam obrazki, albo opowiadałam o tym jak się bawiłam. Chciałam być jak najlepszą siostrą. Rodzice nadal się kłócili i to częściej ale ja byłam zajęta wychowywaniem brata dosłownie. Z czasem jak dorastał mama wróciła do pracy. A ja byłam z nim cały dzień, a więc przewijanie, karmienie, usypianie, spacery to były moje nowe obowiązki, nawet wizyty u lekarza gdy coś się działo. Nie byłam już małą córeczką latającą po podwórku z dziećmi, zostałam wyrwana z dzieciństwa by stać się siostrą, matką, sprzątaczką, kucharką, bo z czasem doszło do moich obowiązków gotowanie obiadów. Nie miałam oczywiście tego za złe mojemu braciszkowi. Ale frustracja zaczęła we mnie rosnąć coraz bardziej.

7.Przekupstwo czy przeprosiny?

Coraz bardziej zaczęłam narzekać na to wszystko, obowiązki kary i tak dalej. I w końcu jak mi się wydawało mama zaczęła to rozumieć i wynagradzać mi to wspólnymi zakupami i tak dalej. Nie były to zwykłe zakupy. To były zakupy po których zazwyczaj byłam naprawdę zadowolona. Jak to możliwe by dziecko nie było zadowolone po zakupach, po których wraca do domu z zabawką czy zupełnie nie potrzebną rzeczą, którą tak bardzo chciało, ale tata mu go nie kupił? Ale zrobiła to mama. I przez to... w  oczach nieświadomego niczego dziecka, tym razem to tata stawał się tym złym, a mama tą lepszą. Więc oddaliłam się od niego jeszcze bardziej. A przylgnęłam, a raczej zostałam przyklejona do mamy...

6.Obiecanki cacanki.

Wspominałam już o psie i to jego użyję by pokazać jak stopniowo wszystko znów zaczęło iść w złym kierunku po incydencie z programista. Otóż pamiętacie pewnie umowę, o której mówiłam czyli mama wychodzi rano i wieczorem ja w ciągu dnia. W końcu przestała dotrzymywać tej obietnicy i już tylko ja wychodziłam z psem na dwór. I to o wiele częściej, przez co właściwie co 5 minut po wyjściu na dwór mama wołała mnie, żebym wyszła z psem. A jeśli tego nie robiłam dostawałam kare, albo w zamian nie mogłam czegoś robić, dostać i tak dalej. Następną rzeczą, która się zmieniła mimo obiecywania mi, że tak nie będzie były moje obowiązki. Miałam wtedy 10 lat i obowiązki w domu były podzielone do moich należało zajmowanie się psem i wynoszenie śmieci. Ale przez to, że mama tak chciała zmieniło się to i musiałam robić coraz więcej rzeczy, na przykład zmywać sprzątać w domu pod nieobecność rodziców. Ale to nie były zwykłe obowiązki dorastającej nastolatki, to było spychanie na mnie jej obowiązków by miała więcej czasu. Wiec gdy rodzice wychodząc do pracy zostawili brudne kubki talerze albo nie pościelone łóżko ja musiałam to ogarnąć, poodkurzać, zetrzeć kurze, umyć podłogę, zrobić zakupy i tak dalej. Więc miałam coraz mniej czasu dla siebie. A za każdym razem gdy prosiłam bym mogła na przykład czegoś nie robić słyszałam "nie". A jeśli po prostu tego nie zrobiłam dostawałam kare. Wydawało mi się to bardzo nie fair tym bardziej, że mama wracając z pracy nic nie miała już do robienia więc co by jej szkodziło np. pozmywać za mnie, żebym mogła wyjść na dwór. Tylko tata mimo, że pracował dłużej niż ona czasem mówił, że mimo tego co powiedział przy kupnie psa, wyjdzie z nim na dwór wieczorem więc mogę iść do koleżanki na noc lub coś podobnego.