piątek, 23 lutego 2018

26. Adwokat zadając pytanie ma określony cel.

Trzynasty kwietnia rok dwa tysiące siedemnasty. Decydująca rozprawa rozwodowa moich rodziców. Stres sięgał zenitu mimo wcześniej przygotowanych w domu i omówionych pytań, wciąż pytania, które miałyby zostać zadane ze strony matki były dla nas wielką niewiadomą. Tym razem przed salą nie było żadnych problemów ze względu na to, że nie było też świadków na tej sprawie ja byłam jedynym. Procedury procedurami dlatego, też musiałam najpierw wejść na sale tylko po to by zaraz ją opuścić i poczekać na moment, w którym zostanę na nią zaproszona, wywołana po imieniu i nazwisku niczym w serialu Anna Maria Wesołowska. Byłam tak zdenerwowana, że kiedy już zaproszono mnie na salę i zaczęto mi zadawać pytania dużą częścią moich odpowiedzi były tzw przeze mnie żartobliwie "dźwięki myślenia"tj. "yyy...eeee...." itd. Jak już wspomniałam nie obawiałam się pytań ze strony adwokatki mojego taty ze względu na to, że wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać. Dlatego przebrnęłam przez nie, jak mi się wydawało płynnie. Dopiero przy pytaniach od adwokata mojej matki zaczęły się komplikacje. Jasny jest cel zadawanych pytań przez danego adwokata w danej sytuacji. Dlatego byłam świadoma, że skoro w pozwie głównym podanym powodem rozpadu małżeństwa był "alkoholowy problem" mojego taty, to właśnie odnośnie tego będą zadawane pytania. Jednak zupełnie nie byłam świadoma sztuczek jakich mógłby próbować adwokat mojej matki. Spodziewałabym się pytania w stylu "Czy twój tata pije dużo alkoholu?" i takie też pytania padały, jednak jedno totalnie przerosło moje oczekiwania. Zbiło mnie z tropu tak bardzo, że zerknęłam nawet na sędzinę , nie wiedząc jak odpowiedzieć. Mianowice pytanie brzmiało " Czy twój tata przeklina". Pierwsze co przyszło mi do głowy, to jasne chyba każdemu zdarzy się użyć naszego polskiego, siarczystego i jakże pożytecznego w wielu codziennych sytuacjach "kurwa". Ale tego nie powiedziałam, nie chciałam wyjść na jakiegoś przygłupa, który nie rozumie zapewne oczywistego dla wszystkich tam obecnych pytania. Dlatego z lekkim wahaniem nie wiedząc w ogóle, czy wolno mi to powiedzieć stwierdziłam " Nie rozumiem pytania". Adwokat spojrzał na mnie by powiedzieć tylko "No czy twój tata przeklina?" powtórzyłam tępo swoją kwestię chcąc najpierw zrozumieć o co chodzi zanim potwierdzę lub zaprzeczę. I tak kilka razy powtarzaliśmy uparcie swoje kwestie. Szukając pomocy znów zerknęłam na sędzinę, jednak nic nie powiedziała. W końcu to on się ugiął i powiedział " No czy twój tata obrażał mamę?wyzywał? Mówił do niej obraźliwie". W tym momencie byłam tak szczęśliwa, że nie odpowiedziałam na to pytanie, jak wydało mi się odpowiednio w pierwszym momencie, bo to byłby wielki błąd, którego potem bym żałowała. Oczywiście zaprzeczyłam, żeby coś takiego kiedykolwiek miało miejsce. Byłam z siebie bardzo dumna.

25. Sam na sam z kłamstwem.

Z początku nie działo się nic specjalnego, ale po paru chwilach Magda zbliżyła się do mnie niby całkiem przypadkiem. Nie patrzyłam w jej stronę, choć mimo wszystko zerkałam kątem oka. Nagle zaczęła mówić. Najpierw brzmiało to jakby po prostu oceniała sytuację i mówiła sama do siebie na głos. Ale z czasem zaczęłam rozumieć, że tą swoją gadką tak naprawdę pije do mnie. Spojrzałam na nią i od razu wykorzystała sytuację. Patrzyła na mnie z obrzydzeniem, pogardą, nie podobało mi się to zwłaszcza, że to ja miałam jej dużo do zarzucenia. "Jak możesz tu przychodzić? Ciebie w ogóle nie powinno tu być" powiedziała, jakbym sama tego nie wiedziała. "Nie powinno, prawda. To wszystko nie powinno tak wyglądać. Nikogo z nas nie powinno tu być" odpowiedziałam spokojnie wiedząc, że moje jakiekolwiek rozdrażnienie byłoby dokładnie tym co próbowała osiągnąć. Uśmiechnęła się rozbawiona moją odpowiedzią co trochę zbiło mnie z tropu, dla mnie nie było w tym nic śmiesznego. "Jak możesz siedzieć tu dumna z siebie? Twoja matka tyle dla ciebie zrobiła, a ty tak się jej odpłacasz" zaczęła swój wywód. Wiedziałam, że nic dobrego z tej rozmowy nie wyniknie, ale musiałam odpowiedzieć, właściwie nawet nie było czasu na zastanowienie się. To co mówiła było dalekie od prawdy i do tego nie zgadzało się z tym, co sama mówiła jeszcze jakiś czas temu zapewniając mnie, że mi pomoże. Pokręciłam głową i powiedziałam stanowczo, że to nie prawda, że moja matka mnie okłamywała i wpajała kłamstwa o moim  tacie przez całe życie, kiedy to ona okazała się tą "złą". Jej odpowiedź była natychmiastowa. I kilka kolejnych. Wywierała na mnie presje zarówno szybkością z jaką odpowiadała jak i masą pytań jakie niczym pociski wypadały z jej ust w moją stronę. Oczywiście każde z nich było nastawione wrogo w stosunku do mojego taty. Jedno pytanie najbardziej zapadło mi w pamięć. Było ono totalnym przeinaczeniem prawdy i dotknęło mnie bardzo. " Twoja matka z ust by sobie wyjęła by ciebie nakarmić, kupowała ci ubrania i wszystko czego potrzebowałaś, a ojciec? On potrafił kupić ci tylko parę tanich podrobionych butów, żeby starczyło mu na piwo". Może to głupie, że akurat takie pytanie trafiło w mój czuły punkt. Ale pozwólcie, że wytłumaczę. Moja rodzina nigdy nie była ani strasznie bogata, ani też bardzo biedna. Zawsze było w domu to czego było mi i mojemu braciszkowi trzeba. Jednak, jeśli dało się w jakiś sposób oszczędzić trochę pieniędzy to korzystaliśmy z możliwości. Ciuchy dla mnie były odkąd pamiętam kupowane w second handach, nie przeszkadzało mi to jakoś strasznie, w końcu ubrania pasowały i były w dobrej cenie. Jednak zazdrościłam rówieśnikom, których było stać na markowe ciuchy. Buty Nike, Addidas itd. Moją pierwszą markową parą butów były buty Nike kupione mi przez tatę jeszcze w trakcie tego całego koszmaru kiedy to tak jak zostałam nauczona robiłam co matka mi kazała. Kosztowały 139zł, 120zł dał mi na nie tata resztę dopłaciłam ze swoich kieszonkowych. Jednak zanim te firmowe buty weszły w moje posiadanie. Tata kupił mi pewnego razu na giełdzie buty również Nike za jedyne 60zł co już wydało się dziwne, ale potraktowaliśmy to po prostu jako dobrą okazję. Po kilku dniach okazało się jednak, że oznaczenia " Nike" na butach były tylko tandetnymi naklejkami, które odpadły. Brak marki mi nie przeszkadzał, buty naprawdę mi się podobały. I to właśnie o tych podróbkach mówiła Magda totalnie zapominając o tych oryginalnych, a raczej celowo je pomijając. Bardzo mnie to zbulwersowało, emocje wzięły górę i podniosłam głos tłumacząc jej, że jest fałszywa i, że to wcale nie tak wyglądało. Nie dała mi nawet dojść do słowa wciąż najeżdżając na mojego tatę. Gotowało się we mnie, ale czułam się totalnie bezradna mimo ogromnych chęci bronienia taty. Po chwili usłyszałam obok nas głosy, zerknęłam w bok i zobaczyłam, że z sali sądowej wychodzą po kolei Pani adwokat i tata oraz matka ze swoim adwokatem. Nawet nie zauważyłam, że na moich policzkach zaczęły się pojawiać samotne łzy. Tata od razu do mnie podszedł, a Magda od razu się wycofała jakby nigdy nic. Pani adwokat widząc w jakim jestem stanie powiedziała, że może lepiej bym nie była jednak powołana na świadka. Rozumiem, że nie chciała dla mnie niepotrzebnego stresu, ale nie mogłam odpuścić. Wróciliśmy do domu...