tag:blogger.com,1999:blog-37895301048396993202024-02-08T07:35:09.153-08:00oczami-nastolatki-Falko98Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.comBlogger33125tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-60432771359663370922018-04-02T13:31:00.002-07:002018-04-02T13:33:12.798-07:0030. Rozwód a dzieci<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
<br />
<div style="text-align: center;">
* Wybaczcie brak wpisu w ostatni piątek ale sami wiecie jak to jest święta i tak dalej. W ramach rekompensaty dodaję wpis dzisiaj. Pozdrawiam Falko.*</div>
<div style="text-align: center;">
____________________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: left;">
Rozwód to bardzo ciężki temat. Są różne sytuacje, różne okoliczności w jakich ludzie decydują się na rozwód. Jednak w mojej opinii jedno zawsze powinno być zgodne, mianowicie kwestia dzieci. Nie powinny one nigdy odczuwać tak bardzo tego, że rodzice się rozwodzą. Oczywiście nie da się tutaj mówić o tym by nie wiedziały co się dzieję, bo to jednak nieuniknione. Ale mimo wszystko uważam, że niektóre aspekty rozwodu nie powinny w ogóle dotyczyć dzieci. Powinny one wiedzieć podstawy to znaczy fakt, że rodzice nie będą już razem i tak dalej. Ale za wszelką cenę powinno się unikać tego by za bardzo angażować dzieci w sprawy dorosłych. A właśnie tak stało się z moim bratem. Chociaż to akurat mało powiedziane. Jak zostało wspomniane w poprzednim wpisie kilkakrotnie udawało nam się z nim spotykać, a kiedy nam się to nie udawało, to mogliśmy chociaż z nim rozmawiać przez telefon matki. Jednej rozmowy nigdy nie zapomnę, miała ona miejsce najpewniej po tym jak matka postanowiła "przybliżyć" Dawidkowi co się dzieje, oczywiście robiąc to tak by się wybielić. Dlatego też przy tej rozmowie nie rozmawialiśmy o tym jak idzie mu w szkole, jak się ma. Nie dało się. Dawid płakał do telefonu wyrzucając nam jak okropni jesteśmy pytając jak mogę tak krzywdzić mamę. Prosząc by tata nie dzwonił do niego "pod wpływem alkoholu". Słuchajcie on miał wtedy 6 lat. Kiedy słyszeliśmy te słowa z jego ust wiedzieliśmy, że to nie to co naprawdę myśli, a jedynie to co powiedziała mu ona. Ale to nie sprawiało, że bolało mniej, wręcz przeciwnie. To był taki cios, że przez parę miesięcy nie dzwoniliśmy do niego, nie chcąc by tak wyglądały te rozmowy, chcieliśmy dać mu czas. Chcieliśmy zapomnieć i dać jemu szansę by zapomniał.... Po tej rozmowie na moim profilu na facebooku pojawił się taki wpis : </div>
<div style="text-align: left;">
" Usłyszeć głos brata choćby na 15 minut, podczas których każe mi nie płakać głosem pełnym pogardy - bezcenne.</div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszeć głos brata choćby na 15 minut, podczas których mówi nam to co kazała mu matka - bezcenne.</div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszeć głos brata choćby na 15 minut, podczas których mówi mi i tacie, że nie chcemy go do siebie wziąć mimo, iż tyle razy próbowaliśmy i nadal próbujemy - bezcenne.</div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszeć głos brata choćby na 15 minut, podczas których wypomina mi u tacie, że krzywdzimy swoim zachowaniem mamę mimo, że to my jesteśmy krzywdzeni - bezcenne.</div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszeć głos brata choćby na 15 krótkich minut - bezcenne.</div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszeć głos brata - bezcenne....."</div>
<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-73840055860058413782018-03-23T14:17:00.000-07:002018-04-02T15:51:01.904-07:0029. Maestro? <script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Mój brat przychodząc na świat wiele mnie nauczył, choć z początku sama nie zdawałam sobie z tego sprawy. Uważam, że każde dziecko będące jedynakiem, ma trudności z pewnymi rzeczami. Co jest oczywiście naturalne, kiedy nie musimy się z nikim dzielić nie wiemy jak to robić. Mamy całą uwagę rodziców dla siebie i tak dalej. Dlatego też to mój brat wpłynął na mnie zmieniając mnie totalnie, na lepsze. Nauczył rzeczy jakich przed jego pojawieniem się na tym świecie nie wiedziałam. Stąd właśnie "przezwisko" jakie mu nadałam. Maestro... mój brat jest i zawsze będzie moim mistrzem. Wydobył w wielu aspektach tą lepszą stronę mnie. Nadal wydobywa i zawsze będzie. Zawsze będzie moim Dawidkiem, moim maestro. Pewnego dnia data jego urodzenia oraz to właśnie przezwisko zostanie wytatuowane na moim ciele. Jednak wtedy nie było go ze mną. Nie było ze mną mojego małego kompana. Chciał się z nami spotykać, nawet kilka razy udało nam się z nim spotkać i spędzaliśmy cudowne chwile nad Wisłą. Szukając pod wodą ryb, pływając. Wkrótce jednak dostaliśmy wszyscy w trójkę, ja tata i Dawid kolejny cios. Jakże bolesny. W mojej opinii nawet bardziej bolesny niż poprzednie wybryki matki...
<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-26881191573282893782018-03-16T16:05:00.000-07:002018-03-17T08:33:58.606-07:0028. Już po wszystkim?<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Nareszcie. Sprawa wygrana. Koniec tego wszystkiego. Naprawdę tak myśleliście? No co wy to nie żaden film z serii sprawiedliwość wygrywa itd. Ta wygrana tylko trochę nas podbudowała. I na początku tkwiliśmy w przekonaniu, że teraz może być już tylko lepiej. Wszystkie nasze krzywdy mogą odejść w zapomnienie. Zapadła decyzja o rozwodzie. Nie ma jej już. Jestem z tatą i wszystko będzie już tylko lepiej. Moja matka i mój tata nie są już razem, nie będą się już kłócić dostali co chcieli. Teraz powinni być w stanie się tolerować i zachowywać kulturalnie względem siebie. Po co sobie już teraz robić na złość prawda? Prawda myśl mądra i prawdziwa, jednak nie wszyscy się z nią zgadzają. a na pewno nie moja matka. Otóż prawda, sprawa wygrana, rozwód z winy matki, ja jestem z tata, ale mój brat. Mój brat jest z nią...
<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-74573888638793097122018-03-16T15:51:00.002-07:002018-03-17T08:33:32.428-07:00!! Informacja !!<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Postaram się dodawać nowe rozdziały, w każdy piątek wieczorem, mogą występować drobne opóźnienia. Ale kiedy się one pojawią na pewno wynagrodzę to tym cierpliwym i wyrozumiałym, dodatkowym rozdziałem na blogu. Proszę o komentarze oraz klikanie w reklamy, dla was to chwila a mi może bardzo pomóc. Pozdrawiam Falko.
<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-23746165110074574312018-03-10T12:27:00.000-08:002018-03-16T15:59:42.631-07:0027. "Orzekam rozwód... z winy."<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Po moim przesłuchaniu wyszłam z sali rozpraw na korytarz, czekałam na tatę, nie wiem jak długo tak siedziałam sama czekając. Ale ilekolwiek czasu nie minęło strasznie mi się to dłużyło, chciałam już zapytać jak mi poszło, czy powiedziałam wszystko dobrze? Kiedy będzie wyrok? Ile jeszcze spraw? czy będę musiała jeszcze zeznawać? Grałam w gry na telefonie, patrzyłam przez okno, powtarzałam w myślach teksty ulubionych piosenek. Robiłam cokolwiek, by czas leciał szybciej i by w końcu zobaczyć tatę wychodzącego z sali rozpraw. W końcu drzwi sali się otworzyły, nie patrzyłam na nikogo tylko na tatę i jego adwokatkę. Jednak to jak w tamtej chwili wyglądał pozostawiało wiele do życzenia. Miał coś na kształt pokerowej twarzy, jednak mimo, że jego twarz nie wyrażała żadnych konkretnych emocji i nie dało się z niej wiele wyczytać to jednak było widać jedynie negatywne emocje. Byłam już całkowicie pewna, że przegraliśmy sprawę, i sędzia ogłosił rozwód z winy taty. Adwokatka szła tuż obok niego cały czas coś mówiąc, jednak on zdawał się w ogóle nie zwracać na nią uwagi. Podeszli oboje do ławki, na której siedziałam, Pani adwokat wciąż coś mówiła o tym, że do niego zadzwoni itd. Dlatego też nie chciałam przeszkadzać. Ale w końcu, już nie mogłam się powstrzymać, zwłaszcza kiedy z jej ust padły słowa "Gratuluję". Od razu spytałam czy wygraliśmy, na co ta z uśmiechem odparła po prostu "tak". Tata nadal nie wydawał się być zadowolony z tego powodu, dowiedziałam się jednak, że wynikało to z tego w jaki sposób sędzina ogłosiła wyrok. Otóż zamiast powiedzieć kto ową sprawę wygrał, a kto przegrał orzekła po prostu wyrok z winy. Co było dla niego niezrozumiałe, no bo z czyjej winy. Definitywnie nie z jego, jak już wspomniałam sprawę wygraliśmy. Wyszliśmy z sądu i udaliśmy się do samochodu gdzie tata stopniowo wracając do siebie zaczął wysyłać smsy informując rodzinę, o wygranej. Obojgu nam gdy już się uspokoiliśmy zdarzyło się uronić kilka łez. Byliśmy szczęśliwi i dość mocno zaskoczeni tym zwycięstwem. Zwłaszcza, że 13 kwietnia 2016 roku wypadał w piątek, piątek 13, dzień uważany powszechnie za pechowy okazał się dla nas totalnym przeciwieństwem pecha.
<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-47794092567939719902018-02-23T13:54:00.002-08:002018-03-02T10:35:16.316-08:0026. Adwokat zadając pytanie ma określony cel.<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Trzynasty kwietnia rok dwa tysiące siedemnasty. Decydująca rozprawa rozwodowa moich rodziców. Stres sięgał zenitu mimo wcześniej przygotowanych w domu i omówionych pytań, wciąż pytania, które miałyby zostać zadane ze strony matki były dla nas wielką niewiadomą. Tym razem przed salą nie było żadnych problemów ze względu na to, że nie było też świadków na tej sprawie ja byłam jedynym. Procedury procedurami dlatego, też musiałam najpierw wejść na sale tylko po to by zaraz ją opuścić i poczekać na moment, w którym zostanę na nią zaproszona, wywołana po imieniu i nazwisku niczym w serialu Anna Maria Wesołowska. Byłam tak zdenerwowana, że kiedy już zaproszono mnie na salę i zaczęto mi zadawać pytania dużą częścią moich odpowiedzi były tzw przeze mnie żartobliwie "dźwięki myślenia"tj. "yyy...eeee...." itd. Jak już wspomniałam nie obawiałam się pytań ze strony adwokatki mojego taty ze względu na to, że wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać. Dlatego przebrnęłam przez nie, jak mi się wydawało płynnie. Dopiero przy pytaniach od adwokata mojej matki zaczęły się komplikacje. Jasny jest cel zadawanych pytań przez danego adwokata w danej sytuacji. Dlatego byłam świadoma, że skoro w pozwie głównym podanym powodem rozpadu małżeństwa był "alkoholowy problem" mojego taty, to właśnie odnośnie tego będą zadawane pytania. Jednak zupełnie nie byłam świadoma sztuczek jakich mógłby próbować adwokat mojej matki. Spodziewałabym się pytania w stylu "Czy twój tata pije dużo alkoholu?" i takie też pytania padały, jednak jedno totalnie przerosło moje oczekiwania. Zbiło mnie z tropu tak bardzo, że zerknęłam nawet na sędzinę , nie wiedząc jak odpowiedzieć. Mianowice pytanie brzmiało " Czy twój tata przeklina". Pierwsze co przyszło mi do głowy, to jasne chyba każdemu zdarzy się użyć naszego polskiego, siarczystego i jakże pożytecznego w wielu codziennych sytuacjach "kurwa". Ale tego nie powiedziałam, nie chciałam wyjść na jakiegoś przygłupa, który nie rozumie zapewne oczywistego dla wszystkich tam obecnych pytania. Dlatego z lekkim wahaniem nie wiedząc w ogóle, czy wolno mi to powiedzieć stwierdziłam " Nie rozumiem pytania". Adwokat spojrzał na mnie by powiedzieć tylko "No czy twój tata przeklina?" powtórzyłam tępo swoją kwestię chcąc najpierw zrozumieć o co chodzi zanim potwierdzę lub zaprzeczę. I tak kilka razy powtarzaliśmy uparcie swoje kwestie. Szukając pomocy znów zerknęłam na sędzinę, jednak nic nie powiedziała. W końcu to on się ugiął i powiedział " No czy twój tata obrażał mamę?wyzywał? Mówił do niej obraźliwie". W tym momencie byłam tak szczęśliwa, że nie odpowiedziałam na to pytanie, jak wydało mi się odpowiednio w pierwszym momencie, bo to byłby wielki błąd, którego potem bym żałowała. Oczywiście zaprzeczyłam, żeby coś takiego kiedykolwiek miało miejsce. Byłam z siebie bardzo dumna.
<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-21689583532345172472018-02-23T13:28:00.001-08:002018-02-23T13:28:22.034-08:0025. Sam na sam z kłamstwem.<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Z początku nie działo się nic specjalnego, ale po paru chwilach Magda zbliżyła się do mnie niby całkiem przypadkiem. Nie patrzyłam w jej stronę, choć mimo wszystko zerkałam kątem oka. Nagle zaczęła mówić. Najpierw brzmiało to jakby po prostu oceniała sytuację i mówiła sama do siebie na głos. Ale z czasem zaczęłam rozumieć, że tą swoją gadką tak naprawdę pije do mnie. Spojrzałam na nią i od razu wykorzystała sytuację. Patrzyła na mnie z obrzydzeniem, pogardą, nie podobało mi się to zwłaszcza, że to ja miałam jej dużo do zarzucenia. "Jak możesz tu przychodzić? Ciebie w ogóle nie powinno tu być" powiedziała, jakbym sama tego nie wiedziała. "Nie powinno, prawda. To wszystko nie powinno tak wyglądać. Nikogo z nas nie powinno tu być" odpowiedziałam spokojnie wiedząc, że moje jakiekolwiek rozdrażnienie byłoby dokładnie tym co próbowała osiągnąć. Uśmiechnęła się rozbawiona moją odpowiedzią co trochę zbiło mnie z tropu, dla mnie nie było w tym nic śmiesznego. "Jak możesz siedzieć tu dumna z siebie? Twoja matka tyle dla ciebie zrobiła, a ty tak się jej odpłacasz" zaczęła swój wywód. Wiedziałam, że nic dobrego z tej rozmowy nie wyniknie, ale musiałam odpowiedzieć, właściwie nawet nie było czasu na zastanowienie się. To co mówiła było dalekie od prawdy i do tego nie zgadzało się z tym, co sama mówiła jeszcze jakiś czas temu zapewniając mnie, że mi pomoże. Pokręciłam głową i powiedziałam stanowczo, że to nie prawda, że moja matka mnie okłamywała i wpajała kłamstwa o moim tacie przez całe życie, kiedy to ona okazała się tą "złą". Jej odpowiedź była natychmiastowa. I kilka kolejnych. Wywierała na mnie presje zarówno szybkością z jaką odpowiadała jak i masą pytań jakie niczym pociski wypadały z jej ust w moją stronę. Oczywiście każde z nich było nastawione wrogo w stosunku do mojego taty. Jedno pytanie najbardziej zapadło mi w pamięć. Było ono totalnym przeinaczeniem prawdy i dotknęło mnie bardzo. " Twoja matka z ust by sobie wyjęła by ciebie nakarmić, kupowała ci ubrania i wszystko czego potrzebowałaś, a ojciec? On potrafił kupić ci tylko parę tanich podrobionych butów, żeby starczyło mu na piwo". Może to głupie, że akurat takie pytanie trafiło w mój czuły punkt. Ale pozwólcie, że wytłumaczę. Moja rodzina nigdy nie była ani strasznie bogata, ani też bardzo biedna. Zawsze było w domu to czego było mi i mojemu braciszkowi trzeba. Jednak, jeśli dało się w jakiś sposób oszczędzić trochę pieniędzy to korzystaliśmy z możliwości. Ciuchy dla mnie były odkąd pamiętam kupowane w second handach, nie przeszkadzało mi to jakoś strasznie, w końcu ubrania pasowały i były w dobrej cenie. Jednak zazdrościłam rówieśnikom, których było stać na markowe ciuchy. Buty Nike, Addidas itd. Moją pierwszą markową parą butów były buty Nike kupione mi przez tatę jeszcze w trakcie tego całego koszmaru kiedy to tak jak zostałam nauczona robiłam co matka mi kazała. Kosztowały 139zł, 120zł dał mi na nie tata resztę dopłaciłam ze swoich kieszonkowych. Jednak zanim te firmowe buty weszły w moje posiadanie. Tata kupił mi pewnego razu na giełdzie buty również Nike za jedyne 60zł co już wydało się dziwne, ale potraktowaliśmy to po prostu jako dobrą okazję. Po kilku dniach okazało się jednak, że oznaczenia " Nike" na butach były tylko tandetnymi naklejkami, które odpadły. Brak marki mi nie przeszkadzał, buty naprawdę mi się podobały. I to właśnie o tych podróbkach mówiła Magda totalnie zapominając o tych oryginalnych, a raczej celowo je pomijając. Bardzo mnie to zbulwersowało, emocje wzięły górę i podniosłam głos tłumacząc jej, że jest fałszywa i, że to wcale nie tak wyglądało. Nie dała mi nawet dojść do słowa wciąż najeżdżając na mojego tatę. Gotowało się we mnie, ale czułam się totalnie bezradna mimo ogromnych chęci bronienia taty. Po chwili usłyszałam obok nas głosy, zerknęłam w bok i zobaczyłam, że z sali sądowej wychodzą po kolei Pani adwokat i tata oraz matka ze swoim adwokatem. Nawet nie zauważyłam, że na moich policzkach zaczęły się pojawiać samotne łzy. Tata od razu do mnie podszedł, a Magda od razu się wycofała jakby nigdy nic. Pani adwokat widząc w jakim jestem stanie powiedziała, że może lepiej bym nie była jednak powołana na świadka. Rozumiem, że nie chciała dla mnie niepotrzebnego stresu, ale nie mogłam odpuścić. Wróciliśmy do domu...
<script async="" src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-9560405381457927092017-11-11T06:22:00.001-08:002017-12-17T08:38:17.522-08:0024. Przyśpieszmy trochę...tzn. Pierwsza rozprawa<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Pierwsza rozprawa rozwodowa z powództwa mojej matki. Mimo, że chciałam na niej zeznawać nie wolno mi było ze względu na mój wiek. Jak powiedziała nam pani adwokat, jeśli chodzi o sprawę rozwodową własnych rodziców dziecko nie może zeznawać do momentu ukończenia 17 roku życia, chyba, że chodzi o przemoc w rodzinie. Moja matka w pozwie rozwodowym jako powód rozpadu pożycia małżeńskiego podała"problem" mojego taty z alkoholem. Dlatego też, kiedy rozmawialiśmy o sprawie to bym była świadkiem nie wchodziło w grę, miałam wtedy 16 lat. Jednak mimo tego, że nie było mi dane zeznawać chciałam pójść do sądu z tatą. By go wspierać by po prostu być z nim. Zgodził się na to. Nie pamiętam na jaki termin wyznaczono dokładnie pierwszą rozprawę, ale wiem, że było to po nowym roku. Więc również po moich 17 urodzinach. Dlatego nalegałam by tata porozmawiał z panią adwokat by wezwali mnie na świadka przy kolejnej rozprawie. W sądzie czekaliśmy z tatą przed wskazaną w jego wezwaniu salą dużo przed czasem. Byli również świadkowie. Ze strony taty była to sąsiadka, która miała potwierdzić, że w naszym domu nie działo się nic złego, nie było głośnych kłótni i awantur itd. Na świadka tata powołał również kolegę z pracy jedynie w celu potwierdzenia jego regularnych przybyć do pracy, oraz, że zawsze w pracy był trzeźwy. Świadkowie ze strony matki to jej najlepsza przyjaciółka znana wam już z rozdziału 15 pod tytułem "Nareszcie ktoś mnie rozumie", oraz inna sąsiadka. W pewnym momencie do sądu weszła moja matka, po paru minutach podeszła do mnie i zaczęła wypytywać jak się czuję, odparłam, że nie mam ochoty z nią rozmawiać, spróbowała pocałować mnie w policzek po czym odeszła gdy jej to uniemożliwiłam. Na kilka chwil wszyscy weszli na sale po czym świadkowie wyszli i dopiero po ich wywołaniu kolejno zaczęli wchodzić na salę i zeznawać. pierwszym świadkiem który zeznawał ze strony taty był jego kolega z pracy i zaraz po zeznaniach pożegnał się ze mną i wyszedł. Później następni i gdy zeznawał już nasz ostatni świadek, byłam na korytarzu sama ze świadkami matki, to nie mogło skończyć się dobrze...
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-64028081314655171502017-07-23T12:14:00.001-07:002017-12-17T08:39:00.899-08:0023. Zablokowany telefon<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Tata umówił się z moją matką, że to on będzie płacił za mój telefon. I ta umowa wydawała się działać jednak nie zbyt długo. Tata jasno oznajmił, że będzie ponosił opłaty tylko za abonament a nie za sam telefon, ponieważ kiedy skończy się umowa oddamy telefon mojej matce, skoro jest on na jej nazwisko. I wszystko było w porządku, ale do czasu. Kiedy tata dostał fakturę za drugi miesiąc za mój telefon zapłacił odpowiednią kwotę pomijając chyba około 20zł opłaty za sam aparat. Nie mogło obyć się bez kłótni. Ale myśleliśmy, że wszystko i tak będzie w porządku. Myliliśmy się, następnego dnia kiedy wychodziłam do szkoły przypomniało mi się, że nie wzięłam kluczy z domu. Chciałam zadzwonić do taty, by ten rzucił mi je przez okno. Kiedy jednak wybrałam numer i czekałam na pierwszy sygnał, zamiast niego usłyszałam w słuchawce dziwny komunikat, a mianowicie "telefon został zgłoszony jako skradziony". Nie wiedziałam co się dzieję, ani co to znaczy. Od razu pobiegłam do domu i wszystko powiedziałam tacie. Może powinnam po prostu pójść do szkoły i martwić się po powrocie do domu. Ale co gdyby coś się stało a ja potrzebowałabym się skontaktować z tatą? Nie mogłabym bo "telefon został zgłoszony jako skradziony". Weszłam do domu i powiedziałam wszystko tacie myślałam, że to jakiś błąd czy coś takiego, ale myliłam się. Jak się okazało, moja matka zdenerwowana tym, że tata nie zapłacił za sam telefon postanowiła, że nie pozwoli nam dalej z niego korzystać, jednak zamiast się z nami skontaktować i powiedzieć, że nie podoba jej się to i chce go odzyskać to po prostu zadzwoniła do sieci w jakiej telefon został kupiony i zgłosiła kradzież tego telefonu uniemożliwiając mi korzystanie z niego i wykonywanie połączeń. To było okropne, ledwo cieszyłam się z odzyskanego telefonu, a już musiałam się z nim pożegnać. Tata wykupił mi kartę którą włożyłam do jego starego telefonu tylko by mieć z nim jakikolwiek kontakt ale obiecał mi, że kupi mi inny telefon. I tak też zrobił, jak zawsze dotrzymał słowa, pozwolił mi wybrać sobie telefon który mi się podobał i wziął go dla mnie w korzystnej umowie.
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-16557839727104994802017-05-23T13:03:00.001-07:002017-12-17T08:39:34.313-08:0022. Wszystkie moje rzeczy...<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Mimo braku pieniędzy tata robił co może i z pomocą dziadków i jego rodzeństwa był w stanie kupić mi najtańsze łózko jakie znaleźliśmy, biurko, a do niego fotel oraz drukarkę nie tylko po to bym była w stanie wydrukować rzeczy związane ze szkołą, ale również byśmy byli w stanie wydrukować różnego rodzaju materiały zgromadzone na potrzeby sprawy rozwodowej. Tata nadal spał w salonie na materacu pozostawionym przez matkę przy wyprowadzce. Na krótki okres czasu taki materac to nic złego ale z czasem mówił mi jak mu nie wygodnie, że boli go kark. Wiedziałam, że nie zgodziłby się zamienić miejscami tak po prostu. Dlatego czasami mówiłam mu, że wygodniej mi na materacu, że mam na nim więcej miejsca, albo, że mam bliżej ładowarkę i mogę korzystać z telefonu. Wtedy zgadzał się spać na moim nowym łóżku. Cieszyłam się że choć na parę nocy mogę mu pomóc. Moja wtedy najlepsza przyjaciółka wiedziała o całej tej sytuacji. Dlatego mimo wielkiego braku w wyposażeniu naszego mieszkania czasami przychodziła do mnie na noc, gdy już naprawiliśmy nasz stary komputer który jak większość rzeczy pozostałych w mieszkaniu nie był w dobrym stanie rzucony na podłogę i bez kilku części. Mogłyśmy wtedy oglądać sobie filmy które przynosiła na pendrive'ie. Któregoś razu przyszła by u mnie nocować, miała masę różnych filmów, oglądałyśmy je prawie całą noc miałyśmy dobrą zabawę strasząc się na wzajem po oglądaniu horrorów. Przez te wszystkie wygłupy spałyśmy dość długo. Wstałyśmy około 11:00. Jak zawsze zrobiłyśmy sobie tosty na śniadanie. Zjadłyśmy ubrałyśmy się i dalej razem siedziałyśmy. Parę minut przed 14 dostałam sms'a od matki. Jego treść brzmiała tak: "Natala przyjedź po rzeczy swoje rzeczy, rower książki gitare itd. jeśli nie przyjedziesz będę zmuszona wystawić je na śmietnik nie mam gdzie je dać. Masz czas do 14:30". Nie chciałam jechać tam sama. Chciałam pojechać z tatą problem polegał na tym, że nie zdążyli byśmy dojechać na czas dlatego pisząc z nią prosiłam by tego nie robiła. Mówiłam, że przyjedziemy innym razem bo dziś nie ma już czasu. Jednak nie zgodziła się zostawiać moich rzeczy dłużej, a teraz było już całkiem za późno by jechać. Wyrzuciła więc moje rzeczy, pamiątki, dyplomy ze szkoły, resztę ciuchów których nie zabrałam wcześniej, gitarę którą dostałam od babci kiedy powiedziałam jej, że chciałabym nauczyć się grać na gitarze, rower. No i inne drobne rzeczy, ale jednak moje i równie dla mnie ważne... Teraz zostałam już dosłownie z niczym prócz ciuchów i starych rzeczy szkolnych... no miałam jeszcze telefon... ale jego odzyskaniem też nie mogłam cieszyć się zbyt długo...
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-53409408842847431812017-05-21T13:43:00.001-07:002017-12-17T08:39:56.885-08:0021. Ciuchy i telefon.<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
W końcu zdecydowaliśmy z tatą, że poprosimy moją matkę by oddała mi przynajmniej jakieś ciuchy i najpotrzebniejsze rzeczy. Jednak pomimo wielu smsów do niej wysłanych i prób wybłagania od niej, by je spakowała, a my po nie przyjedziemy nie zgodziła się. Musiałam zdecydować czy chce czekać, aż w końcu się zgodzi, czy pojechać tam i sama spakować swoje rzeczy. Wybrałam drugą opcję, chociaż nie chciałam tam wracać, nawet tylko po to. Tata pojechał ze mną, ale nie wchodził do środka, nawet gdyby chciał nie zgodziłaby się, miałam ze sobą worek na śmieci by wrzucić do niego ciuchy i torbę sklepową. Weszłam do środka moja matka stała nade mną i patrzyła na mnie uważnie obserwując co ze sobą biorę. Jako, że był z nią jej "partner" chciałam wziąć co zdołam jak najszybciej. Jakieś ciuchy spakowałam szybko do worka na śmieci a do torby upchałam stare zeszyty i przybory szkolne które jeszcze nadawały się do użycia. Mówiłam jej by teraz oddała mi też telefon, ale nie zgodziła się na to. Wzięłam worek i torbę i zeszłam do taty. Powiedziałam mu, o tym, że matka nie chciała oddać mi telefonu. Postanowił, że zawrze z nią umowę, że to on będzie jej wysyłał pieniądze na płacenie za telefon, który niestety był kupiony na nią. Po długiej wymianie smsów zgodziła się i odzyskałam swój telefon. Cieszyłam się że odzyskałam przynajmniej część swoich rzeczy. Miałam nadzieję, że resztę rzeczy należących do mnie również niedługo odzyskam... jednak tak się nie stało...
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-67165250878847012952017-04-08T05:29:00.001-07:002017-12-17T08:40:14.980-08:0020. Trudne początki<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Tak jak mówiłam byłam u taty tylko z ciuchami które miałam na sobie, miałam może jeszcze troszkę bielizny którą dałam mu przy jednym z naszych pierwszych spotkań mówiąc, że to na wszelki wypadek. Jednak poza tym nie miałam nic.Tata dał mi z 20 zł bym mogła kupić sobie jakąś koszulkę. Nie miał pieniędzy, ale chciał bym miała przynajmniej dwa zestawy które mogłabym zmieniać. Wytrzymaliśmy tak parę dni, ale szybko pojawił się kolejny problem. Potrzebowałam stanika, nie mogłam w nieskończoność chodzić w jednym. Pojechaliśmy z tatą do sklepu. Znaleźliśmy coś jednocześnie ładnego prostego i wygodnego. Tylko... nie wiedziałam jaki mam rozmiar, a stanik który miałam na sobie był już na tyle stary, że rozmiar umieszczony oryginalnie na metce po prostu się sprał.Tata wpadł na pomysł, bym zamiast mierzyć każdy po kolei przyłożyła stanik który on wybierze na oko do siebie przez koszulkę, a dopiero później bym dla pewności go przymierzyła. I w ten sposób udało nam się wybrać odpowiedni rozmiar.<br />
Było nam z tatą ciężko, on chodził do pracy codziennie, ja ten czas spędzałam z koleżanką, kiedy wracał kupowaliśmy sobie coś do jedzenia. Coś ciepłego ale i takiego byśmy w naszej wybrakowanej kuchni mogli to przyrządzić. Czasem padało na ziemniaki surówkę i jakieś mięsko, spaghetti, a czasem na coś gotowego, na przykład pierogi. Jedliśmy prosto z patelni z braku talerzy, lub na papierowych pozostawionych niegdyś w szafce i pominiętych przy przeprowadzce. Spaliśmy na początku materacu na podłodze. Ale dawaliśmy sobie radę. Choć było ciężko to było nam razem dobrze.
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-13016389501245688292017-03-21T14:25:00.003-07:002017-12-17T08:40:38.192-08:0019. Zamieszkałam z tatą.<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
11.08.2015r. Wtorek. Wieczór. Pamiętna data. W ten właśnie dzień ja z Dawidkiem spotkaliśmy się z tatą.Tata wziął Dawidka a mi pozwolił się na godzinkę spotkać ze znajomymi. Kiedy byłam u mojej najlepszej przyjaciółki tata powiedział mi, że jeśli chce to możemy z Dawidem u niego zostać na noc. Oczywiście się zgodziłam. Napisał więc mamie, że u niego zostajemy. Krótko po tym już nie mogłam cieszyć się z pobytu u przyjaciółki i perspektywy zostania na noc u taty, ponieważ mój telefon zaczął wydzwaniać. Dzwoniła mama. W końcu odebrałam, powiedziała mi, że nie ma takiej opcji byśmy zostali u taty, że ona się nie zgadza jej się to nie podoba i koniec. Po 15 minutach rozmowy z nią udało mi się ją uspokoić i przekonać. Myślałam, że jest jeszcze szansa na to, że będzie normalnie, ale moja nadzieja szybko została zgaszona niczym świeczka podmuchem wiatru. Kiedy się z nią żegnałam usłyszałam znajomy dźwięk domofonu który oznaczał, że ktoś wpisał kod i wchodzi do klatki. Wróciłam od koleżanki do taty, siedzieliśmy z Dawidem i rozmawialiśmy z tatą. Było super. Aż znów zadzwonił mój telefon to była ona. Powiedziała, że mam zejść do niej na dół bo chce ze mną porozmawiać. Wiele nie myśląc powiedziałam o tym tacie i zeszłam na dół. Przyjechała z Katowic do Gliwic wraz ze swoim kochankiem na jego ścigaczu. Kiedy wyszłam wydawała się spokojna on siedział na motorze a ona stała pod klatką czekając na mnie poprosiła mnie spokojnie bym pokazała jej mój telefon, odpowiedziałam, że tego nie zrobię wiedząc już czym może się to skończyć po ostatnim incydencie. Instynktownie wyjęłam telefon z kieszeni i trzymałam go mocno w ręce. Zaczęła się ze mną szarpać i wydarła mi telefon z ręki, a razem z nim moją kartę bankową którą trzymałam za etui na telefon. Próbowałam jej go odebrać tak jak ona mi. Nie udało się mówiłam, powtarzałam by mi go oddała. Na próżno. Odsunęła się i powiedziała, że mam jej oddać klucze do mieszkania. W odpowiedzi powiedziałam tylko, że dopiero gdy odda mi telefon. Na co jej kochanek wszystkiemu spokojnie się przyglądający odparł bardziej do niej niż do mnie, że ma się nie martwić tym po zmienią sobie zamki.Wsiadła na ścigacz i odjechała. Popłakałam się, nie rozumiałam tego wszystkiego. W telewizji ludzie się rozwodzą i kłócą, ale jeśli chodzi o dzieci, jakoś próbują ze sobą współpracować.Tata mnie pocieszał. Złapał za telefon i napisał jej co o tym myśli. Następnego dnia odwiózł do niej Dawidka. Zostałam sama z tatą bez niczego. Mieliśmy tylko materac w salonie na podłodze do spania. Miałam tylko te ciuchy w których przyjechałam. Nie miałam telefonu. Ale miałam.... miałam coś ważnego.... kochającego rodzica... którym wbrew stereotypom okazał się tata.
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-84484468202948672912016-12-05T10:28:00.000-08:002017-12-17T08:40:56.648-08:0018. Tata<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Wkrótce zaczęła mnie dopadać depresja. Od zawsze byłam córeczką tatusia, a teraz. Nowie miejsce, nowy pokój, brak znajomych, brak przyjaciół, brak... taty. Byłam tylko ja i mój brat. Przeciwko nowemu otoczeniu oraz przeciwko mamie i jej kochankowi. Zajmowałam się bratem, robiłam co mama kazała i tyle. Wieczorami kiedy nikt nie patrzył siedziałam i płakałam pisząc z tatą przez aplikacje, bo smsy mama zawsze mogła przeczytać i pewnie tak jak przy rozmowach z ciocią czytając je ukarałaby mnie. Ten okres smutku nostalgii i depresji przerwało... pierwsze spotkanie z tatą. Umówiłam się z nim i się zobaczyliśmy. Spędziliśmy czas naprawdę miło. Po prostu razem, śmiejąc się i ciesząc się swoją obecnością. Kupiliśmy sobie po lodzie. A potem tata zaproponował mi, że pokaże mi jak ruszyć samochodem, miałam przy tym naprawdę dużo zabawy. Słuchałam uważnie jego instrukcji, ale mimo to z piskiem opon ruszałam tak, że tata odbijał się od oparcia w momencie gdy silnik samochodu gasł. Po tym spotkaniu umówiłam się z tatą na jeszcze kilka spotkań. Było super cieszyłam się mogąc się z nim widywać. Mój brat też chciał się z nim zobaczyć. To było oczywiste, też bardzo tęsknił za tatusiem. Wszystko więc zorganizowałam, pytałam tatę kiedy będzie mógł najszybciej wyjść z pracy by się z nami spotkać powiedział, że około godziny 19:00, powiedziałam to mamie, nie chciałam mieć problemów, że "decyduje za nią". Powiedziała, że jasne możemy się z nim spotkać ale o 19 to za późno. to samo powiedziałam tacie, odparł mówiąc, iż naprawdę nie może urwać się wcześniej. Powiedziałam mamie, że jeśli się nie zgadza to nie zobaczymy się z tatą bo nie może wcześniej wyjść z pracy. Byłam zła na mamę, że nie pozwala nam się z nim spotkać. W końcu Dawidka i tak i tak kładłam spać o 21. A w takiej sytuacji choćby godzina z tatą byłaby cenna. Nie minęło 5 minut od momentu gdy napisałam tacie , że o 19:00 się nie spotkamy, gdy ten do mnie zadzwonił. Okazało się bowiem, że mama do niego zadzwoniła i zaczęła się wydzierać, że umawia się z nami a teraz nie chce z nami iść. Byłam po prostu wściekła. Wszystko, ale to wszystko przękręciła tak, by to tata był winien...
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-14593102520885024062016-11-22T11:15:00.000-08:002017-12-17T08:41:12.566-08:0017. Nowy dom?<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Parę dni później, mama obudziła mnie dość wcześnie bo około 8 rano. Kazała zrobić to co zawsze przyszykować bratu śniadanie zająć się nim, a potem od razu się ubierać i iść z nim na dwór. Nic nie rozumiałam, zrobiłam co kazała, ona cały czas rozmawiała przez telefon, z różnymi osobami, jak mi się wydawało. Kiedy zaczęłam się ubierać i pomagałam bratu pakować zabawki na plac zabaw zrozumiałam co się dzieję. Do domu wszedł jej kochanek z bratem i "ciocia" czyli stara koleżanka mamy. Weszli z workami na śmieci. Koleżanka mamy zaczęła pakować wszystko jak leci do worków a mężczyźni zajęli się pralką, którą trzeba było wyjąć z zabudowy. Mama kazała mi się pośpieszyć i wychodzić, nie oddała mi telefonu, nie wiedziałam co robić, nie mogłam zadzwonić do taty. Miałam ze sobą tylko telefon który parę dni temu wyciągnęłam z szafki ze starociami i podładowałam, działał, ale pieniędzy na nim nie było. Dzięki sprytnemu trickowi podanemu mi przez koleżankę zadzwoniłam do niej na jej koszt. Wytłumaczyłam mniej więcej o co chodzi posiedziała ze mną po czym poszła do mojej mamy po mój telefon, pod pretekstem, że ja jestem z bratem i nie mogę go zostawić, no a chciałybyśmy sobie pogadać no i przecież musi mnie mama jakoś informować, co mam robić, kiedy wrócić, o ile w ogóle miałam wrócić. Udało się, plan zadziałał. Odzyskałam telefon. Chciałam zadzwonić do taty, ale on zrobił to szybciej, zadzwonił do mnie. Pytał co się dzieję. Powiedział, że ktoś do niego zadzwonił i powiedział, że ktoś demoluje dom. Powiedziałam mu tyle co wiedziałam. Tata musiał kończyć, żeby mógł się urwać z pracy i dojechać do domu. Czekałam, bratu się nudziło, a na dodatek jeszcze zaczęło padać. W końcu mama z kochankiem podjechali jego samochodem na plac zabaw i kazali nam wsiadać. Wszystko się wyjaśniło kiedy dojechaliśmy na miejsce. Okazało się, że tak jak myślałam, właśnie się przeprowadziliśmy. Weszliśmy do dużego bloku do mieszkanie a numerze 12. Tak naprawdę jeszcze wtedy nie wiedziałam nawet gdzie jestem, nie znałam tej okolicy...
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-57758729607436074972016-11-05T13:31:00.002-07:002017-12-17T08:41:28.357-08:0016. "Policja będzie cię szukać"<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Odebrałam, to była moja mama, powiedziała, że mam natychmiast wracać do domu i tyle. Zadzwoniłam do cioci, a ona kazała mi nie odbierać i się nie przejmować. Tak też zrobiłam, napisałam tylko sms do mamy, że wszystko jest ok i ma się nie martwić, ale tego co zrobiła potem się nie spodziewałam. Zaczęła do mnie wydzwaniać, ona i jej "partner" i wypisywać mi smsy, że jeśli nie wrócę do domu to narobi mi wstydu i zadzwoni na policję. Tak dosłownie to napisała, to nie moja interpretacja jej słów. Napisała "Jeśli nie wrócisz do domu i nie odbierzesz zadzwonię na policję i narobię ci wstydu, że policja będzie cię szukać". Nigdy bym się tego nie spodziewała. Spanikowałam. Znów zadzwoniłam do cioci powiedziała mi, że nie powinnam się poddawać, że Dawid jest pod jej ochroną a ona wszystko mamie wygarnie gdy ta wróci. Dodała też, że nie będzie mnie do niczego zmuszać i to moja decyzja. wystraszona postanowiłam załagodzić sytuacje. Zadzwoniłam do mamy, to nie była rozmowa, to była kłótnia. ona zaczęła mnie straszyć policją, a ja w płaczu prosiłam ją by tego nie robiła i tłumaczyłam jej, że to co robi nie jest dobre. Nie słuchała, w pewnym momencie powiedziała, że jak chce "tyle" wolności to mam trzymać się z tatą. Nie myślałam długo i powiedziałam, że w każdej chwili mogę zostawić Dawida u cioci pod jej dobrą opieką i iść do taty, zaczęła płakać i mówić, że jeśli naprawdę tego chcę to mam to zrobić. Uspokoiłam się trochę i rozmowa skończyła się na tym, że powiedziałam jej, że nigdzie nie idę jestem u znajomych, rozłączyłam się i zadzwoniłam do taty i poinformowałam go o całym zdarzeniu. Tata mnie wysłuchał choć nie chciał nic mówić by mnie nie nastawiać. Na drugi dzień o umówionej 10 byłam już u cioci. Mama napisała mi rano sms, że mam być w domu gdy wróci czyli około 13 jak twierdziła. Więc wróciłam do domu. gdy przyszła, wyrwała mi z ręki telefon bez słowa i poszła do łazienki. Wiedziałam co robi. czytała smsy moje i cioci. Wyszła z łazienki już bez telefonu nie oddała mi go, zaczęła mi wypominać, że dzieci tak nie robią, nie nagadują nikomu na swoich rodziców. Nie pozwoliła mi nawet odpisać na sms taty który zapytał jak się z bratem mamy. Zabrała mi telefon i zabroniła wychodzić na dwór.
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-32833173085924578342016-11-05T13:22:00.002-07:002017-12-17T08:41:43.783-08:0015. Nareszcie ktoś mnie rozumie.<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Dużo rozmawiałam i pisałam z ciocią, dowiedziałam się od niej, że mama obiecała jej nigdzie nie wyjeżdżać. Jej nastawienie do postępowania mamy sprawiło, że jej zaufałam, poszłam do niej z bratem na obiad porozmawiałyśmy i ciocia nas przygarnęła, aż do powrotu mamy. Wróciłam szybko do domu spakowałam parę rzeczy moich i brata i poszłam. Dawidek bawił się na dworze, a my i koleżanka cioci rozmawiałyśmy o tym wszystkim. Ciocia była naprawdę wściekła, mówiła mi, że wszystko mamie wygarnie i dzięki temu mama zrozumie co robi źle i będzie lepiej. Byłam wtedy naprawdę szczęśliwa ciocia zapewniała mnie, że będzie dobrze, że ona się tym wszystkim zajmie. U cioci była mi cudownie, zachowywała się jak prawdziwa mama, gdy byliśmy z bratem głodni próbowałam iść do kuchni zrobić kanapki, ale ona zawsze pytała mojego braciszka co ma ochotę zjeść i cokolwiek sobie zażyczył ona przygotowywała na obiad, gdy Dawid chciał iść na dwór przed blok siedziała godzinami przy oknie lub na ławce przy placu zabaw na którym się bawił i go pilnowała a mnie dosłownie wyganiała do koleżanek. Bardzo jej za to dziękowałam. Dzień przed rzekomym powrotem mamy dzwonili do mnie znajomi, wydzwaniali co chwilę prosząc mnie bym poszła z nimi do kolegi wieczorem na imprezę, a przyjaciółka do tego proponowała bym później poszła do niej na noc. Nie chciałam prosić cioci o tak wiele, miała problemy z kręgosłupem, a mój brat to istny wulkan energii, nie chciałam jej zostawiać z nim samej. Odmawiałam, ale ona po raz kolejny "kazała" mi się nie wygłupiać i iść się zabawić ze znajomymi. Upewniałam się milion razy czy aby na pewno to nie problem, czy nie zmieniła zdania. Ale ona uparcie mówiła, że tak i nawet dała mi 10 zł. Może to nie wiele ale dla mnie to było dużo, bo przecież tłumaczyłam jej, że nie potrzebuje bo to impreza i na pewno kupią coś do jedzenia i picia. Jednak po raz kolejny nie odpuściła w końcu wzięłam od niej pieniądze ale powiedziałam, że kiedyś jej oddam. Ciocia uznała, że byłoby fair gdybym dała znać o tym mamie, więc tak też zrobiłam napisałam jej gdzie idę, do kogo, no i, że Dawidek zostaje u cioci. Nie dostałam odpowiedzi no i poszłam, było super nie martwiłam się o brata, pisałam z ciocią, grałam ze znajomymi w fife :) tańczyliśmy słuchaliśmy muzyki. Nagle około 21 zadzwonił mój telefon...
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-90595878131454222212016-10-11T08:29:00.001-07:002017-12-17T08:42:00.266-08:0014. Wyjazd.<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Któregoś dnia mama rozmawiała z moim bratem i usłyszałam jak tłumaczy mu, że musi jechać na szkolenie ale szybko wróci. Byłam zdziwiona bo nic mi nie mówiła, no ale pomyślałam, że to nic takiego tylko weekend, ale kiedy zapytałam czy będę mogła pójść na urodziny kolegi, które wypadały w poniedziałek, odpowiedziała, że nie bo jej nie będzie. Jeszcze bardziej zdziwiona zapytałam na ile wyjeżdża i gdzie. Powiedziała, że na 5 dni do Krakowa. Ale... to nie było wszystko, następnego dnia z 5 dni zrobiło się siedem, a jeszcze kolejnego z 7 powstało 10. W końcu byłam zła i powiedziałam, że 10 dni to chyba za dużo jak na szkolenie, odpowiedziała, że nie jedzie na szkolenie tylko gdzieś, mam się nie interesować i że jeszcze nie wie na ile dokładnie. Ostatecznie, mama wyjechała zostawiając mnie praktycznie samą z bratem bo tata pracował do późna. Zostawiła mnie ze 100 zł na 10 dni. Gdyby to 100 zł miało mi starczyć tylko na obiady dla mnie i brata myślę, że by wystarczyło, ale to 100 musiało mi starczyć na obiady głupie drobiazgi typu papier toaletowy czy cukier, karmę dla psa, chrupki dla braciszka który był już nauczony, że codziennie coś słodkiego dostanie, serki, chleb, szynkę, ser itd. Bo mama nie zrobiła zakupów uzupełniających lodówkę przed wyjazdem. Przecież to ja byłam od takich rzeczy. Na początku miałam to jakoś zorganizowane, kupowałam rzeczy na obiad i coś słodkiego dla brata i wydawało mi się że starczy, ale w końcu zaczęło brakować wspomnianych wyżej rzeczy. Mój dzień wyglądał tak, że rano ubierałam braciszka, robiłam mu śniadanie, bawiłam się z nim, ćwiczyłam z nim "zadania" z przedszkola typu liczenie, kolorowanie, pisanie jakichś literek po szlaczkach. Później szłam z nim na zakupy, gdy wracaliśmy puszczałam mu bajki i robiłam obiad. Po obiedzie wychodziłam z nim na plac zabaw i spędzaliśmy tak cały dzień, on miał ubaw, a ja nie siedziałam w domu i czasem się zdarzyło, że ktoś znajomy przyszedł ze mną posiedzieć. Później czasem dzwoniłam do taty, by dowiedzieć się kiedy będzie, chcąc choć ostatnie kilka godzin dnia spędzić ze znajomymi, jako że były to wakacje późno oznaczało naciąganą dla mnie przez tatę godzinę 23, ponieważ zazwyczaj wracał około 21/22. Czasem okazywało się, że akurat gdy ja wrócę do domu tata już będzie więc będę mogła zostawić mu Dawidka i uciec od tego wszystkiego choć na chwilę. I tak w kółko.Około 5 dnia, zadzwoniłam do cioci (przyjaciółki mamy) mieszkającej niedaleko, okazało się, że mama zapewniała ją, że nigdzie nie pojedzie. Więc ciocia była na nią delikatnie mówiąc wkurzona. Zaczęło mi brakować pieniędzy i w kieszeni miałam już tylko 30 zł. Postanowiłam więc postawić na tani obiad czyli frytki zwłaszcza, że Dawidek mnie o nie prosił. Tego dnia tata wrócił do domu wcześniej i natknął się na mnie myjącą naczynia po obiedzie, był zły, że zrobiliśmy sobie z bratem frytki, nigdy nie lubił gdy jedliśmy coś a'la fast food. Trochę mnie to przerosło i płacząc powiedziałam mu tylko, że robię na obiad to na co mnie stać. Nie chciałam prosić go o pieniądze, pracował codziennie, nie miał łatwej pracy remonty, praca fizyczna. No a prawie nic nie jadł, jego jedyny posiłek w ciągu dnia to bułka z sałatką kupioną w biedronce. Tata nic nie odpowiedział. Dodałam tylko jeszcze , że dostałam 100 zł na 10 dni. Następnego dnia pisałam z ciocią o tym jak mi ciężko i, że nie podoba mi się zachowanie matki....
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-78462563334085030862016-10-02T12:19:00.001-07:002017-12-17T08:42:16.947-08:00Mała Prośba :)<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Witam wszystkich czytających... no właśnie. Tak sobie myślę czy ktoś to w ogóle czyta :). Oczywiście bloga piszę w dużej mierze dla samej siebie, ale skoro jest on publiczny, a widzę 420 wyświetleń to chyba ktoś jednak zagląda:). Tak jak widzicie po tytule post ten jest prośbą. O co ? Mianowicie o to abyście wy czytający dali mi o sobie znać pisząc komentarze:). Czasem łapie mnie straszna niechęć do pisania, więc świadomość, że jest przynajmniej parę osób które czytają i są ciekawe co dalej, motywowałaby mnie :) Dlatego raz jeszcze proszę o komentarze i pozdrawiam :).
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-61857294925795781292016-10-01T14:24:00.000-07:002017-12-17T08:42:30.990-08:0013. Sygnały.<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Ta cała sytuacja to było dla mnie za wiele. Nie wiedziałam jak miałabym powiedzieć cokolwiek tacie w twarz bałam się, nie wiedziałam co zrobić. Wiedziałam, że jeśli tata też uważa, że coś jest nie tak z tym nagłym pomyśle o rozwodzie to będzie szukał. Więc stwierdziłam, że zamiast mu mówić po prostu podsunę mu niektóre informacje. Na dzień dziecka mama zabrała mnie i brata z partnerem jak go nazywała do zoo. Robiłam im dużo zdjęć pod pretekstem, że po prostu nie mają ich dużo razem. Wróciłam z bratem do domu pod wieczór a mama pojechała na noc do partnera, tata długo nie wracał, ja w tym czasie wszystkie zdjęcia wrzuciłam na komputer kilka z nich usunęłam wiedząc jednak, że da się je przywrócić. Na następny dzień poszłam z bratem na dwór i byliśmy na dworze długo, kiedy w końcu wróciliśmy do domu z radością mogłam stwierdzić, że na komputerze zostało zrobione przywracanie danych. Oznaczało to tylko jedno, tata znalazł to co zostawiłam. Później dowiedziałam się gdzie mama chowa strój na motor którym jeździła ze swoim partnerem. Kiedy mama kolejny raz zostawiłam mi klucze do pilnowania po prostu zostawiłam je w drzwiach. Wiedząc że tata będzie chciał tam zajrzeć. Nadal robiłam zdjęcia mamy z jej partnerem albo prosiłam by wysyłała mi te które mają. Jednak któregoś dnia powiedziała, że muszę założyć hasło na komputer. Zrobiłam to jak pewnie wiecie przy zakładaniu hasła pojawia się prośba o pytanie pomocnicze wpisałam tylko jedno słowo "cyfry" moim hasłem były cyfry nieparzyste więc 13579. Następnego dnia sprawdziłam czy znów było zrobione przywracanie danych na komputerze i owszem było. Więc mój plan działał. Tata radził sobie z moimi wskazówkami które jednocześnie były zagadkami.
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-29342459992887393702016-10-01T14:14:00.001-07:002017-12-17T08:42:45.656-08:0012. Pozew<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Mama mieszkała w sypialni, a tata w salonie. Ja z bratem w jednym pokoju. Zawsze gdy mama wychodziła zostawiała mi klucz do jej pokoju, żeby tata nie mógł tam wejść i "czegoś jej ukraść". Za którymś razem... ciekawość mnie poprowadziła. Mama wyszła z domu, zamknęłam za nią drzwi. Wzięłam klucz i stanęłam przed drzwiami do jej pokoju. Długo myślałam czy powinnam to zrobić. "Przecież zobaczy, że coś ruszyłam" myślałam. Ale w końcu włożyłam klucz do zamka i przekręciłam po tym jak raz jeszcze podeszłam do drzwi i przez judasza sprawdziłam czy nikt nie idzie. Weszłam do pokoju, rozejrzałam się, nie wiedziałam od czego zacząć. Bo też nie wiedziałam czego szukam. Trafiłam na zeszyt. Otworzyłam go, były w nim zapiski podpisane groźnie wyglądającym słowem "pozew" tylko data nie pasowała. To były notatki do jakiegoś starego pozwu. Szukałam dalej. I w końcu znalazłam. Pod plastikowymi pojemnikami znalazłam kilka kartek oficjalnego pozwu datowanego na ten właśnie okres, przeczytałam wszystko i były w nim takie niestworzone rzeczy, że nie wiedziałam co myśleć. Jedyne co zdążyłam zrobić nim dorwał mnie szok to zdjęcia. Dokładnie dbając o odpowiednią kolejność i ostrość zdjęć sfotografowałam każdą stronę pozwu. Tego dnia tata wrócił wcześniej n iż mama. Długo siedziałam milcząc w pokoju z bratem przy komputerze. W końcu wstałam i weszłam do salonu tata oglądał telewizje, bez słowa podeszłam i pokazałam zdjęcia, poprosił bym mu je wysłała. Zrobiłam to. Po prostu czułam że treść tego pozwu jest tak nie fair, że nie mogę zrobić nic innego jak tylko pokazać go tacie.
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-80562345450515155662016-09-20T06:51:00.004-07:002017-12-17T08:43:00.173-08:0011. Wskazówka.<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Od czasu kiedy dowiedziałam się, o "partnerze" mamy wyciszyłam się i w pewnym sensie zamknęłam w sobie. Tak jak wcześniej ignorowałam większość spraw, tylko dlatego ,że tak lepiej i to sprawa między rodzicami, wtedy ignorowałam to co się wokół mnie działo bo potrzebowałam czasu do namysłu. Wiele nie rozumiałam, właściwie niczego nie wiedziałam na pewno. Tylko podejrzewałam, albo się czegoś domyślałam. Ona to zauważyła, tą moją nieobecność. I Któregoś dnia powiedziała, że mam pójść z nią do sklepu to weźmiemy po drodze psa, bo jedna z nas (czyli ja) poczekam z psem pod sklepem. W drodze do sklepu milczałyśmy, aż nagle ona wróciła do tematu swojego "partnera". Mianowicie powiedziała mi, że to nie zdrada bo ona chce się wyrwać od mojego taty bo nie jest z nim szczęśliwa no a wniosek rozwodowy się tworzy. Nic nie odpowiedziałam, za to ona dodała coś czego się nie spodziewałam. Powiedziała mi, że kiedyś raz zdradziła mojego tatę i popełniła błąd, ale tym błędem nie był sam fakt zdrady, a to, że nie zabrała mnie ze sobą. Jak twierdziła poznała mężczyznę, z którym była szczęśliwa i uciekła z nim do Niemiec zostawiając mnie z tatą. Oczywiście jako kochająca i oddana matka wróciła. Z zamiarem odebrania mnie od taty by dać mi nowe lepsze życie w Niemczech, ale tata mnie nie oddał, a ona nie dałaby rady wyjechać beze mnie więc już została. Jakoś mi się to nie układało... przecież nie pamiętałam nic takiego. Żadnych kłótni na ten temat. Nie byłam więc pewna co o tym myśleć, po prostu odsunęłam to na dalszy plan, no bo w końcu czy prawda czy nie to było kiedyś i to już nie ważne. Postanowiłam skupić się na obecnej sytuacji...
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-90166375879586461762016-08-24T16:53:00.002-07:002017-12-17T08:43:14.611-08:0010. Inny mężczyzna.<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Rodzice kłócili się w kółko. Już do tego przywykłam. Przywykłam też do ciągłych rozmów o alkoholu. Miałam już 16 lat. Były wzloty i upadki w małżeństwie moich rodziców. Akceptowałam to tak jak było z przyzwyczajenia. W domu panowała okropna atmosfera. W końcu, rodzice przestali spać w jednym pokoju, z inicjatywy mojej mamy. Tata, zaczął czasem pić więcej, więc słowa matki i to co widziałam coraz bardziej uderzało mi do głowy. W końcu mama płacząc oznajmiła mi, że rozstanie się z tatą bo dłużej tak nie może, ten cały jej płacz zadziałał jak potwierdzenie jej słów i upewnienie mnie w myśleniu, że jest naprawdę źle. Zaakceptowałam więc wyjście jakim był rozwód. Mama poprosiła mnie o coś dziwnego pewnego dnia, mianowicie o założenie jej facebooka. Było to dziwne przez wzgląd na to, że ona nawet nie wiedziała za bardzo co to facebook no i nie potrafiła nic zrobić na komputerze, ale cóż. Zrobiłam jej facebooka. Wiedziałam więc jakiego hasła używa. Pozapraszałam jej znajomych z pracy pokazałam i wytłumaczyła co jak się robi. Po jakimś czasie kiedy temat rozwodu dalej był aktualny a tata spał na kanapie w salonie stało się coś dziwnego, co bardzo mnie zabolało, zdziwiło, przeraziło... Mianowicie poszłam do mamy o coś ją zapytać siedziała w łózku z laptopem na kolanach i gdy spojrzałam na ekran szybko wyłączyła czat z pewnym mężczyzną i była bardzo zakłopotana. Zdążyłam zauważyć imię i nazwisko. Parę dni po tym upewniłam się, że nie ma jej w tym momencie na messengerze i... weszłam na jej konto. To co zobaczyłam, sprawiło, że miałam mieszane uczucia wobec wszystkiego. Cóż krótko mówiąc, romansowała z kolesiem, którego znała, jak wynikało z rozmowy, ze szkoły. Nic z tym nie zrobiłam, wszystko jakoś toczyło się dalej, kiedy przychodziłam do niej wieczorami po czasie zauważyłam, że nie pisze już z tym kolesiem. Po tym mama zaczęła dziwnym trafem każdego weekendu wyjeżdżać na "szkolenia z pracy" gdzie wcześniej szkolenie zdażało jej się raz na miesiąc jak nie dwa. Minął może miesiąc i pewnego dnia oznajmiła mi, że ma partnera. Rodzice jeszcze nie byli po rozwodzie, a pomysł rozwodu był tylko właściwie pomysłem. Rozpłakałam się. Uspokajała mnie, że to nic złego, że po prostu chce być szczęśliwa, a z nim jest. Wszystko zaczęło do mnie docierać... powoli.
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-45291073202655921152016-08-24T16:31:00.001-07:002017-12-17T08:43:32.770-08:009. Alkoholik.<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Zapytałam mamę, dlaczego tak dużo pracuje, a nie zajmie się Dawidkiem (tak nazywa się mój brat). I powiedziała mi coś co...hmm... na tamten czas przyjęłam bez kwestionowania tego. Otóż powiedziała mi, że mamy coraz mniej pieniędzy bo mój tata pije alkohol i wydaje na niego dużo pieniędzy. Uwierzyłam... i teraz proszę, nie mówcie i nie myślcie, że byłam głupia, wiem to. Ale spójrzcie na to z tej strony. Mama mówi, że tata pije alkohol, a tata wraca z pracy z puszką. Dziecko myśli "Och czyli to prawda ok...". A innego dnia dziecko idzie z tatą do sklepu tata kupuje parę rzeczy na kolacje i piwo, a gdy dziecko prosi o to by tata kupił coś słodkiego ten odpowiada, że w domu są ciastka a on nie ma pieniędzy. Kolejna myśl w umyśle dziecka "to dlaczego nie możesz nie kupić piwa i kupić mi coś słodkiego?". Cóż nie tłumacząc się już więcej. dodam tylko, że teraz rozumiem swój błąd... ale o tym innym razem. Zrozumiałam więc, że tata ma problem z alkoholem i to coś bardzo złego. Choćby z tego względu, że było to powodem kłótni rodziców.
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3789530104839699320.post-10358451378126632752016-08-24T16:21:00.003-07:002017-12-17T08:43:48.169-08:008. Braciszek...<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>
Czas płynął dalej. I w końcu mając 11 lat zostałam siostrą :). Myślałam, że teraz wszystko będzie dobrze. Mam mamę, tatę, brata. Byłam prze szczęśliwa. Często zostawałam z nim sama kiedy mama będąc na urlopie macierzyńskim wychodziła do sklepu czy coś takiego. To w moich ramionach zasypiał po godzinach płakania, kiedy ani mama, ani tata nie wiedzieli, o co chodzi, dlaczego płacze. Oni byli zdenerwowani, a ja spokojna, dzieci to wyczuwają. Byłam dumna z siebie. czytałam mu bajki na dobranoc mimo, że był zbyt mały by coś zrozumieć to uparcie do niego mówiłam, pokazywałam obrazki, albo opowiadałam o tym jak się bawiłam. Chciałam być jak najlepszą siostrą. Rodzice nadal się kłócili i to częściej ale ja byłam zajęta wychowywaniem brata dosłownie. Z czasem jak dorastał mama wróciła do pracy. A ja byłam z nim cały dzień, a więc przewijanie, karmienie, usypianie, spacery to były moje nowe obowiązki, nawet wizyty u lekarza gdy coś się działo. Nie byłam już małą córeczką latającą po podwórku z dziećmi, zostałam wyrwana z dzieciństwa by stać się siostrą, matką, sprzątaczką, kucharką, bo z czasem doszło do moich obowiązków gotowanie obiadów. Nie miałam oczywiście tego za złe mojemu braciszkowi. Ale frustracja zaczęła we mnie rosnąć coraz bardziej.
<script async src="//pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js"></script>
<script>
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({
google_ad_client: "ca-pub-5279716198697765",
enable_page_level_ads: true
});
</script>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09154126673173189964noreply@blogger.com0