poniedziałek, 5 grudnia 2016

18. Tata

Wkrótce zaczęła mnie dopadać depresja. Od zawsze byłam córeczką tatusia, a teraz. Nowie miejsce, nowy pokój, brak znajomych, brak przyjaciół, brak... taty. Byłam tylko ja i mój brat. Przeciwko nowemu otoczeniu oraz przeciwko mamie i jej kochankowi. Zajmowałam się bratem, robiłam co mama kazała i tyle. Wieczorami kiedy nikt nie patrzył siedziałam i płakałam pisząc z tatą przez aplikacje, bo smsy mama zawsze mogła przeczytać i pewnie tak jak przy rozmowach z ciocią czytając je ukarałaby mnie. Ten okres smutku nostalgii i depresji przerwało... pierwsze spotkanie z tatą. Umówiłam się z nim i się zobaczyliśmy. Spędziliśmy czas naprawdę miło. Po prostu razem, śmiejąc się i ciesząc się swoją obecnością. Kupiliśmy sobie po lodzie. A potem tata zaproponował mi, że pokaże mi jak ruszyć samochodem, miałam przy tym naprawdę dużo zabawy. Słuchałam uważnie jego instrukcji, ale mimo to z piskiem opon ruszałam tak, że tata odbijał się od oparcia w momencie gdy silnik samochodu gasł. Po tym spotkaniu umówiłam się z tatą na jeszcze kilka spotkań. Było super cieszyłam się mogąc się z nim widywać. Mój brat też chciał się z nim zobaczyć. To było oczywiste, też bardzo tęsknił za tatusiem. Wszystko więc zorganizowałam, pytałam tatę kiedy będzie mógł najszybciej wyjść z pracy by się z nami spotkać powiedział, że około godziny 19:00, powiedziałam to mamie, nie chciałam mieć problemów, że "decyduje za nią". Powiedziała, że jasne możemy się z nim spotkać ale o 19 to za późno. to samo powiedziałam tacie, odparł mówiąc, iż naprawdę nie może urwać się wcześniej. Powiedziałam mamie, że jeśli się nie zgadza to nie zobaczymy się z tatą bo nie może wcześniej wyjść z pracy. Byłam zła na mamę, że nie pozwala nam się z nim spotkać. W końcu Dawidka i tak i tak kładłam spać o 21. A w takiej sytuacji choćby godzina z tatą byłaby cenna. Nie minęło 5 minut od momentu gdy napisałam tacie , że o 19:00 się nie spotkamy, gdy ten do mnie zadzwonił. Okazało się bowiem, że mama do niego zadzwoniła i zaczęła się wydzierać, że umawia się z nami a teraz nie chce z nami iść. Byłam po prostu wściekła. Wszystko, ale to wszystko przękręciła tak, by to tata był winien...

1 komentarz:

  1. Trochę jakbym czytała o sobie. Mimo że minęło już prawie 15 lat od czasu rozwodu moich rodziców...
    Życzę Ci dużo siły i wytrwałości:***

    OdpowiedzUsuń